Kupiłem Cyberpunka 2077 w Google Stadia. Promocja usługi obejmuje 30 dni a darmo, potem granie w chmurze kosztować mnie 39 zł miesięcznie, o ile nie zawieszę abonamentu. Do tego musiałem zapłacić za kopię gry, ale z 40-złotowym rabatem za rejestrację, co oznaczało wydatek 159 zł za możliwość pogrania w najnowsze (i rodzone od 2012 roku) dziecko CD Projekt RED. Odpaliłem rzecz na próbę na parę minut i, jak na razie, wygląda to całkiem przyzwoicie, choć ekstremiści graficzni zapewne narzekaliby, że stream nie jest w kosmicznej jakości, a liczba klatek na sekundę nie dąży do nieskończoności.
W internetach czytałem opinię, że frajerstwem jest rejestracja w usłudze i na dodatek płacenie za zakup gry, której nie ma się fizycznie i której (o ile wiem) nie będzie można użyć niezależnie, poza Stadią. Kiedyś zapewne byłbym tego samego zdania, jednak z biegiem lat patrzę na te kwestie nieco inaczej. W sumie nie zależy mi zupełnie na fizycznym (bądź cyfrowym) posiadaniu produktu. Zależy mi na doświadczeniu go, a doświadczenie to jest jednorazowe i zamknięte w pewnym przedziale czasowym. Tak naprawdę to za nie płacę i gdy ono dobiegnie końca, nie muszę mieć jego pamiątki w postaci materialnej bądź zdigitalizowanej pozostałości na półce lub koncie Steam, GOG czy coś w ten deseń.
Co więcej, taki model usługa, a nie produkt wydaje mi się bardziej ekologiczny, choć może to być trochę zwodnicze. Trudno określić, czy energia zużywana przez komputery Googla i serwery strumieniujące rozgrywkę per saldo nie będzie wyższa od tej, którą wygenerowałbym, grając we własną kopię gry na własnej maszynie. Przyznaję jednak, że nie bardzo mam pomysł, jak to policzyć.
Na pewno taki model będzie dla mnie obecnie bardziej korzystny finansowo. Wskutek żenującej wtopy, mój laptop ma za słabą kartę graficzną, by pociągnąć grę w satysfakcjonujący sposób, o ile nie w ogóle. Inwestycja w zewnętrzną kartę graficzną zupełnie mi się nie kalkuluje, podobnie jak zakup konsoli nowej generacji specjalnie dla tej jednej gry. Ponadto, jestem bardzo zadowolony z używanego przez naszą rodzinę Nintendo Switch i nie widzę potrzeby innego urządzenia do gier. Tymczasem nawet zakładając, że granie w Cyberpunka zajmie mi 2–3 miesiące, inwestycja (prócz ceny samej gry) zamknie się w 150 złotych. Tyle potrafię wydać, wychodząc na miasto w weekend.
Oczywiście, zakładając jakąś popandemiczną rzeczywistość, pozwalającą na wychodzenie w weekend…