30 maja wystartowała udana misja SpaceX DM-2. Ekipie z NASA i firmie Elona Muska udało się z powodzeniem wysłać ludzi na orbitę statkiem Crew Dragon, który – wedle wszelkiego prawdopodobieństwa – będzie od teraz obsługiwał amerykańskie loty w kosmos. Zarówno Amerykańska Agencja Kosmiczna, jak i SpaceX nie ukrywają, że ten sukces nie wyczerpuje ich apetytu na kosmos, który pojawił się (wreszcie) znów po kilkudziesięciu latach stagnacji. O ile NASA jest jednak ostrożna w swoich planach, o tyle Elon Musk myśli szeroko, kreśląc wizję nieodległej misji załogowej na Marsa. Miliarder nie ukrywa, że jego zdaniem ludzkość albo stanie się gatunkiem międzygwiezdnym, albo po prostu wyginie. W tej optyce nie mamy większego wyboru – przestrzeń kosmiczna jest naszym (górnolotnie mówiąc) przeznaczeniem.
Obejrzałem ostatnio film Perspektywa (ang. Prospect). To niskobudżetowa produkcja science-fiction, ukazująca w formie prostej nowelki dwa dni z życia nastolatki w kosmosie. Ludzkość żyje wśród gwiazd, jednak jej dzień powszedni to nie międzyplanetarne wojny czy epickie podróże tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. To walka o byt, próby spłaty kredytów, wyrwania dla siebie nieco szczęścia i bogactwa oraz po prostu przetrwania. Bohaterka wraz z ojcem próbują zrealizować kontrakt na odległym, nieprzyjaznym dla ziemskiego życia księżycu, lecz rzeczy nie układają się tak, jak planowali.
Nie będę wrzucał tu żadnych spojlerów, gdyż nie interesuje mnie fabuła, ale klimat. Ten zaś jest ciężkawy i przybijający. Mimo przepięknej scenerii i przygodowego kontekstu, z kadrów wyziera obcość świata, w którym przyszło żyć bohaterom, kosmiczny chłód, wdzierający się do ich życia. Pustka. Mimo różnic, kojarzy się to z uniwersum Obcego, gdzie nikt nie usłyszy naszego krzyku, lub ze światami kreowanymi przez Tsutomu Nihei (jak Blame!), pełnymi życia, które zewnętrznie jedynie przypomina ludzi, wewnątrz zaś jest już czymś innym, obcym, kierującym się swoją własną logiką, całkowicie odmienną dla nas i niezrozumiałą. Albo z fragmentami Ciemnego lasu Cixin Liu, w których (spoiler alert!) rzucona w międzygwiezdną pustkę społeczność błyskawicznie odchodzi od standardów moralnych, wypracowanych przez tysiąclecia bytowania na Ziemi, rozumiejąc, że nowy kontekst wymaga zupełnie nowej racjonalności.
Pamiętam wrażenie, towarzyszące mi podczas któregoś tam oglądania Odysei kosmicznej 2001, że kosmos to nie jest miejsce dla ludzi. Że nie będziemy nigdy międzygwiezdnym gatunkiem, bo po prostu jesteśmy do takiego istnienia zupełnie nieprzygotowani. Na poziomie fizycznym i psychicznym nie ogarniamy po prostu tak wielkich przestrzeni, skal czasowych i takiego natężenia zimnej, nieprzyjaznej ciszy.
Być może jest jednak tak, że ludzkość zamieszka wśród gwiazd, tylko że nie będzie już sobą. Bo przecież nie ma żadnego sobą. Kondycja ludzka zmienia się, choć – ponownie – trudno to dostrzec w ogarnialnych dla nas przedziałach czasowych. Przecież czytając, dla przykładu, Treny Kochanowskiego czy bajki Ezopa rozpoznajemy w psychologii bohaterów znane nam i zrozumiałe dla nas mechanizmy postępowania. Jednak ciekawych wątków dostarcza antropologia. Spotkania ludzi Zachodu z kulturami Afryki, Ameryki czy Australii ujawniły wielką obcość psychologiczną pomiędzy przedstawicielami tego samego przecież biologicznie gatunku.
Ciekawie pisze o tym Jacek Dukaj w Po piśmie. Żyjemy, według niego, w myślunku pisma, tzn. w konstelacji umysłu zależnej od i ukształtowanej w oparciu o pismo jako sposób wyrażania myśli, ujmowania wiedzy i komunikacji międzyludzkiej. Nie zawsze jednak tak było. Przed pismem ludzie komunikowali się oraz (według Dukaja) myśleli inaczej, bez reprezentacji symbolicznej, zapośredniczającej każdy przejaw umysłowości. Po piśmie, czyli w czasach, które właśnie się rodzą, ludzkość ponownie zacznie pomijać tę reprezentację, gdyż postęp naukowo-techniczny zaczyna umożliwiać komunikację i wgląd bezpośredni. Nasze prawnuki mogą zatem przestać nas rozumieć, naszą kulturę i motywacje. Tzn. będą w stanie zrekonstruować nasz sposób myślenia i naszą psychologię, jednak będzie ona dla nich nienaturalna, obca.
Podobnie może nas zmienić świat życia. Zamieszkując wśród gwiazd przestaniemy zamieszkiwać na Ziemi, a co za tym idzie, przestaniemy zamieszkiwać ziemski świat życia, rozumiany jako sieć wszystkich powiązań fizycznych, politycznych, społecznych i moralnych, który tu jest naturalny i akceptowany przez wszystkich. Tam jednak go nie będzie, w jego miejscu pojawi się wielka, zimna pustka i tę pustkę mieszkańcy kosmosu, przedstawiciele międzygwiezdnego gatunku homo sapiens będą musieli umieć znieść.