Przepis na kimchi – ku pamięci

Birzemy dużą główkę kapusty pekińskiej. Tak z 1-1,5 kilograma. Kroimy na drobne i ładujemy do sporej michy. Następnie zalewamy wodą i zasypujemy pięcioma lub sześcioma łyżkami soli. Tak nastawioną kapuchę dociskamy czymś płaskim (na przykład talerzem), obciążamy i pozostawiamy na około godzinę. Niechaj sobie stoi.

W międzyczasie bierzemy trzy czwarte szklanki wody i zagotowujemy ją z dwoma łyżkami mąki ryżowej oraz łyżką cukru. Ciągle mieszamy w trakcie tego alchemicznego procesu, bo chcemy, aby kleik ryżowy zrobił się gęsty, ale nie za gęsty. Gdy substancja jest gotowa, zdejmujemy ją z palnika i odstawiamy, aby ostygła.

Możemy teraz przygotować sobie dodatki, z którymi wymieszamy pastę do kimchi. Bierzemy pół daikona lub kalarepy i ucieramy na tarce z dużymi oczkami. Grubo siekamy szczypior lub dymkę (potrzebujemy około ćwierć szklanki), kroimy małą marcheweczkę na cienki słupki lub paski.

Gdy uporamy się z tym zadaniem, kleik ryżowy powinien już być chłodny. Świetnie. Mieszamy go zatem z przygotowanymi dodatkami, dosypujemy 6-8 łyżek papryki gochugaru (a jak mamy kaprys, to możemy też dokroić jedną małą chilli), wciskamy 2-3 ząbki czosnku i dodajemy ok 4 cm utartego bądź skrojonego na drobno korzenia imbiru. Solimy ćwiercią łyżeczki soli i doprawiamy trzema łyżkami sosu sojowego lub tamari (jeśli zależy nam na ściśle bezglutenowym składzie).

Pora odcedzić kapustę. Gdy już odsączymy ją z wody i dokładnie wyciśniemy, przekładamy ją do dużej miski i mieszamy z pastą kimchi. Ponieważ pasta może podrażniać skórę (lub piec w drobne przetarcia lub ranki na dłoniach), to dobrze jest zawczasu wzuć jednorazowe rękawiczki). Nacierać kapuchę pastą powinniśmy przez dłuższą chwilę, aby wszystko się dobrze wymieszało.

Gotowe. Ładujemy nasz produkt do słoika kiszonkowego i odstawiamy gdzieś w temperaturze pokojowej na około tygodnia. Po kilku dniach kimchi zacznie smakować jak kimchi, ale chcemy, aby się porządnie przegryzło, dlatego też cierpliwie dajemy kiszonce dojść. Dopiero gdy jest gotowa, kwaśna, pikantna i aromatyczna, przekładamy ją do lodówki, aby móc cieszyć się nią aż do wyczerpania się zawartości słoja.

Mniam!


Przepis znaleziony na Jadłonomii jako prawdziwe koreańskie kimchi.