W korycie pomyj, serwowanym nam regularnie przez platformę Netflix, czasami znaleźć można prawdziwą perłę. Taką perłą jest miniserial Dojrzewanie.
Cztery godzinne odcinki opowiadają historię morderstwa dokonanego przez trzynastoletniego chłopca na jego rówieśniczce. Fabuła opowiedziana jest z czterech perspektyw: nastolatka-mordercy, policjanta, psycholożki oraz rodziny. W zakresie sekwencji wydarzeń jest to prosta historia: policja łapie podejrzanego, są dowody, młodociany zabójca zostaje aresztowany i czeka na proces. Żadnych twistów fabularnych, żadnych zaskoczeń. Mimo to opowieść tę ogląda się w napięciu ze względu na gęstość narracji, ponieważ jest to nie tyle historia o tym, co się stało, ile próba zrozumienia, dlaczego tak się stało.
Film jest technicznym mistrzostwem. Gra aktorska jest doskonała, bohaterowie są całkowicie autentyczni w swoim zachowaniu, mimice, kwestiach dialogowych, co zasługuje na tym większe uznanie, gdy uświadomimy sobie, że każdy odcinek nakręcony jest mestershotem. Zero cięć. Wszystko, co widzimy na ekranie, odbywa się w czasie rzeczywistym, kamera po prostu podąża za akcją, niczym zawieszony tam, w sercu dramatu, punkt widzenia.
W mediasferze natknąłem się na zarzut wobec filmu, że główny bohater to trzynastoletni biały chłopiec, podczas gdy faktyczne wydarzenia, na których oparto fabułę, odbyły się z udziałem siedemnastoletniego czarnego nastolatka. Pomijając już kwestię tego, że autorzy zaprzeczają, jakoby jedno wydarzenie stanowiło inspirację dla filmu, to uważam tę perspektywę za kompletnie chybioną. To tak, jakby o Zbrodni i karze powiedzieć, że jest to książka o studencie, która nie do końca wiernie oddaje realia studiowania w Moskwie XIX wieku. Umówmy się, że zupełnie nie o to w tej książce chodzi, podobnie jak zupełnie nie o to chodzi w serialu. Co więcej, fakt obsadzenia uroczego białego trzynastolatka w roli mordercy wzmaga przekaz.
Czy to mogło być moje dziecko? Zarówno zamordowana dziewczynka, jak i trzymający nóż nastolatek? Czy rodzice mogli zrobić coś więcej? Czy szkoła mogła zrobić więcej? Jak zrozumieć się nawzajem, gdy komunikujemy się tak różnymi językami i żyjemy w tak różnych światach ze względu na różnicę pokoleniową? I wreszcie, last but not least, czy nie powinniśmy znacznie bardziej restrykcyjnie podchodzić do używania social mediów przez młodzież? To tylko część pytań, które pojawiają się w miarę oglądania tragicznej historii Jamiego, zwykłego chłopaczka z małego miasteczka pod Liverpoolem.
Na żadne z tych pytań nie otrzymujemy odpowiedzi, zostajemy jednak zmuszeni do tego, aby je sobie zadać (choć, jak wspomniałem, dla niektórych osób i tak najistotniejsze jest pytanie, dlaczego bohater jest biały, a nie czarny). To niewygodna sytuacja, często bowiem próbujemy odwracać wzrok od tych kwestii, zabiegani, zatroskani codziennością, przytłoczeni nadmiarem informacji i obowiązków. Jednak te problemy istnieją, niezależnie od tego, czy udajemy, że ich nie ma, czy nie. Nabrzmiewają w gęstym zaciszu młodzieżowych pokojów, rozświetlanych migotem ekranów o drugiej nad ranem. Czasami przechodzą w nerwice i stany lękowe, czasami utwardzają się w znieczulicę i cynizm. Czasami, przepracowane, umacniają młodych ludzi do życia w świecie takim, jaki zastaliśmy, do niesienia płomienia ciepła i troski jeszcze trochę w przyszłość. Czasami jednak eksplodują.
Anatomią takiej właśnie eksplozji jest Dojrzewanie.