Coś tam prześwituje wskroś błysków w rytmie techno. Jakaś zmarszczka, kurzajka, siwy włos. Tłusty beat uderza szybciej, niż serca słuchaczy, zabujanych w czymś, czego – ewidentnie – nie widać.
Roztętnione piwnice, kible w estetyce Trainspotting. Takie małe, powszednie pustki.
Myślę o tym i tamtym, albo zupełnie o niczym, jadąc na wstecznym z czujnikiem cofania. Czujnik cofania chroni przed stłuczką z fasadą komedii i przed utratą zniżki OC.