Jutro

Pewnego dnia budzisz się i spostrzegasz, że twarze twoich przyjaciół porosły kurzem lub mchem. Tęczówki ich oczu lśnią w blasku innych światów, a uśmiechy są wypłowiałe i zgasłe. Chcesz się odezwać, by dowcipnym sło­wem odczarować tę chwilę, zagaić o wczorajszych wojnach, inflacji, pogodzie — lecz wówczas spostrzegasz, że nie masz ust, gdyż jesteś pewnym rzadkim okazem kaktusa.

Odkrycie to nie przeraża cię zbytnio; czujesz najwyżej nieśmiałe niedowierzanie. Z każdą chwilą wzrasta w tobie wrażenie oderwania. Nie myślisz, że to sen, gdyż — szczerze mówiąc — nie jesteś pewien, czy myślisz w ogóle.

Sięgasz pamięcią wstecz, do dzieciństwa w małym miasteczku, spędzonego spokojnie, wśród zjawisk koniecznych i wiecznych jak futbol czy szkoła. Wspominasz młodość, żar ognisk i uczuć, które ważyłeś beztrosko, nieświadom ciężaru, jakim wkrótce przykują cię do butów. Roztrząsasz decyzje, które uważałeś za swoje, skarlałe sukcesy i klęski dojrzałe po latach — lecz, tak!, wszystkie drogi prowadzą cię tu, gdzie stoisz. Na zaniedbany parapet byłego przyjaciela, do doniczki, wciśniętej pomiędzy jego budzik, a wazon.

Za oknem duszne, przejrzałe lato paruje powoli, nieśpiesznie. Do przyszłego wtorku świat bez wątpienia wyschnie na wiór. W promieniu wielu lat świetlnych pozostaną tylko czterdzieści cztery mililitry wilgoci, uwięzłe w pomarszczonej tkance rzadkiego okazu kaktusa.

Słońce uparcie próbuje sięgnąć zenitu.

Pobierz tomik „Nic tu po nas”