Przedmyślenia

Na początku spodziewaliśmy się nocy, jak zwykle. Kres wytycza miarę, a miara jest formą znaczeń. Nasze oczy nawykły do kształtów, a język do granic.

Tak było kiedyś.

Jednak teraz zmierzch tylko lekko muska niewidzialną taflę horyzontu. Szarówka leniwie błądzi po fiordach. Wlewa się w zmarszczki żłobiące ich surowe zbocza. Potem odpływa — nieziszczona zapowiedź, przeczucie. Zapominamy o niej natychmiast, wpatrzeni w powracające światło wczorajszego dnia. Nie wiedzieć czemu, łzawią nam oczy.

Nasz dom nazywaliśmy już na tysiąc sposobów. To nic nie zmienia. Ściany dają jedynie przelotne oparcie myślom, gramatyka ślizga się po powierzchni desek. Gdy otwieramy drzwi, bezkres gwałtem bierze tę przygodną architekturę.

Jakiś czas temu nad brzegiem morza dzieci znalazły truchło starej foki. Jej niewidzące, otwarte oczy były szare. Jak moje.

Pobierz tomik „Nic tu po nas”